Korzystając z weekendu, piszę sobie o przyjemnym temacie – małych lodówkowych wynalazkach, które ułatwiają nam życie, a nawet jeśli nie, to przynajmniej się można z nich pośmiać :). Czy warto dopłacać za dodatkowe wyposażenie i funkcje lodówki? Sprawdźmy 🙂 Zapraszam na drugą część poradnika: o gadżetach i innych bajerach 😉 Przypominam, że w pierwszej części lodówkowego poradnika pisałam o pojemności, wymiarach i funkcji no frost.
PÓŁKI, BOKSY, KOMORY – dla każdego coś fajnego
Komora świeżości na mięso i ryby (zwykle o temperaturze 0°-3°)
Tego niestety moja stara lodówka nie posiada, a bardzo by się przydała! Zawsze z dużym niepokojem przechowuję w lodówce surowe mięso (szczególnie mielone) i ryby. Staram się je zużywać w ciągu 24 godzin, ale wiadomo, że czasem sytuacja się zmienia. Nie wiem, co gorsze – ryzykować rodzinne zatrucie czy wyrzucić może nadal dobre mięso? Taka komora pewnie wcale nie spowodowałaby dłuższego przechowywania przeze mnie tych produktów, ale na pewno uspokoiłaby mnie co do ich świeżości. Odrobina stresu mniej 🙂 Dodatkowym plusem byłoby dla mnie to, że jest to osobna, zamykana szuflada. Zawsze to lepsza izolacja surowych mięs od pozostałych produktów.
Komora na warzywa i owoce z regulacją wilgotności
Kiedy pierwszy raz spotkałam się z taką komorą, uznałam ją za genialne rozwiązanie. Od kiedy mamy dzieci, warzywa i owoce to jeden z podstawowych kupowanych przez nas produktów spożywczych. Zdarza się czasami, że z bólem serca wyrzucam z lodówki zwiędłe marchewki i inne warzywa. Dlatego tak mi się spodobała komora przeznaczona właśnie do warzyw. Jednak po przeczytaniu dziesiątek artykułów o no frost zdałam sobie sprawę, że komora świeżości prawdopodobnie powstała w celu niwelowania wysychania produktów w bezszronowych lodówkach. W tradycyjnych modelach wilgotność prawdopodobnie jest odpowiednia do przechowywania warzyw. Gdybym jednak decydowała się na lodówkę z no frost w chłodziarce, taka komora na pewno byłaby dla mnie ważna (tym bardziej, jeśli obok podwyższenia wilgotności pozwala na obniżenie temperatury). Ciekawą cechą niektórych komór tego typu jest pofałdowane dno – wilgoć zbierająca się tam nie styka się z produktami. Wadą jest trudniejsze utrzymanie w czystości. U mnie domowym rozwiązaniem jest ręcznik papierowy ułożony na dnie szuflady 🙂 Zwróćcie jeszcze uwagę, czy szuflada na warzywa i owoce jest jedna czy dwie. Zastanówcie się, czy bardziej zależy Wam na zmieszczeniu pora i selera naciowego czy może na odseparowaniu od siebie różnych produktów (np. ze względu na zapach).
Balkoniki na drzwiach
Wydawałoby się, że półki na drzwiach po prostu są i niewiele da się w nich zmienić. Okazuje się jednak, że to właśnie drzwi lodówek są polem do popisu projektantów. Której lodówki z w sklepie nie otworzę, na drzwiach znajduję inny układ 🙂 Choć aktualnie kluczową ich cechą jest możliwość dowolnego rozmieszczenia. Teoretycznie genialny pomysł. Zwróćcie tylko uwagę, czy panele, na których się je montuje obejmują całą szerokość drzwi, czy mamy do dyspozycji małe balkoniki do połowy drzwi. Podobnie jak przy ławkach do siedzenia: na dłuższej zmieści się 5 osób. A na krótszej o połowę – 2,5? 😉 Węższe balkoniki to zawsze nieco mniejsza pojemność i mniejsza ustawność. Choć przyznaję, że w odróżnieniu od mojej lodówki, wiele obecnie produkowanych oferuje na tyle głębokie półki na drzwiach, że są one bardzo pojemne.
Stelaż na butelki
Niby nic, ale jak się wypija 5 litrów świeżego mleka tygodniowo, to nagle okazuje się kluczową funkcjonalnością lodówki 🙂 To co lubię w mojej obecnej lodówce, to fakt, że stelaż jest płaski, tzn butelki wpadają w przerwy między drutami. Nieużywany zajmuje dzięki temu mało miejsca. Ponadto, mogę na nim położyć większe, płaskie produkty – żadna przestrzeń się nie marnuje :). Teraz, wybierając lodówkę, sprawdziłabym na pewno, czy na stelażu na butelki mogłabym położyć na przykład paczkę sera. Z drugiej strony, warto sprawdzić, czy stelaż nada się do różnej wielkości butelek – u mnie te węższe niestety spadają.
Półki wysuwane
Czemu nie, nie jest to funkcja niezbędna, ale na pewno przydatna – ułatwiają dostanie się do produktów umiejscowionych w głębi lodówki. Zwykle chłodziarka posiada tylko 1 taką półkę.
Półki składane
Jak najbardziej przydatne, ale w moim przypadku rzadko. W zasadzie tylko wtedy, gdy chcę włożyć dzbanek zbyt szeroki, aby zmieścił się w drzwiach i zbyt wysoki, aby zmieścił się na półce. Z drugiej strony znacznie częściej wykorzystywałabym taką półkę w jej wersji rozkładanej, a wtedy jest trudniejsza w utrzymaniu czystości (ma więcej zakamarków), wydaje się też mniej stabilna i bezpieczna (przynajmniej w modelu, który oglądałam). Ja raczej zainwestuję w nowy, węższy dzbanek na napoje 😉
Możliwość dowolnego ustawiania półek
Wyprofilowane ściany lodówki, które pozwalają dopasować rozmieszczenie półek do naszych potrzeb to raczej standard (choć czasem taka możliwość dotyczy tylko części półek!). Nowością dla mnie jest to, co oferują niektóre modele, czyli łatwe przenoszenie półek na inne poziomy nawet bez potrzeby ich opróżniania! Nie raz rezygnowałam ze zmiany wysokości właśnie z tego powodu.
Półki ze szkła hartowanego
Zdecydowanie polecam właśnie takie. Nie trzeba się obawiać, że się porysują albo wygną.
Taca szybkiego zamrażania
A to gadżet wprost stworzony dla mojej siostry, miłośniczki owoców. Zawsze latem zapełnia zamrażarkę sezonowymi owocami z myślą o zimie (oczywiście wszystko znika jeszcze jesienią ;)). Taka taca to świetny sposób na zamrożenie owoców bez obawy, że się posklejają. Po zamrożeniu przesypujemy je do woreczka, a na tacy mrozimy następna porcję. I następną. I jeszcze jedną… 😉
BARDZIEJ I MNIEJ PRZYDATNE FUNKCJE NOWOCZESNYCH LODÓWEK
Dystrybutor wody
Intensywnie myślę i staram się znaleźć jakieś zalety takiej funkcji 🙂 Nie znalazłam 🙂 Dla mnie osobiście jest zbędna. Nie potrzebuję zimnej wody, nawet latem, podobnie zresztą moja siostra. Korzystamy z dzbanka z filtrem, który można niewielkim kosztem wymienić na nowy. Poza tym jest on mobilny (modna ostatnio cecha!), to znaczy można zanieść go do pokoju i dolać wody do szklanki 😉 Do tego dystrybutor wody w lodówce wymaga albo podłączenia do instalacji wodnej (raczej z pomocą hydraulika, ważna jest też odległość lodówki od tej instalacji) albo regularnego uzupełniania wody w zbiorniku w chłodziarce. Za dużo zachodu, za mało korzyści. No i kolejny element sprzętu, który może się zepsuć. Zgaduję, że naprawa tania nie będzie, tym bardziej, że to wyposażenie z kategorii luksusowej. Ponadto pamiętajmy, że urządzenie zajmuje sporo pojemności lodówki!
Kostkarka
Kostkarka automatyczna jest połączona z dystrybutorem wody, ma więc te same wady. A zalety? Sama robi lód, często też kruszy. Zwykłe pojemniki na lód sprawdzają się w przypadku sporadycznego korzystania. Fajnym rozwiązaniem wydaje mi się za to kostkarka twistowa. Zajmuje chyba mniej miejsca niż automatyczna i jest bardziej „dyskretna” (schowana w zamrażarce). Za to podobno łatwiej (za pomocą jednego ruchu przekręcania) wydobyć z niej gotowe kostki lodu. Przyznaję, że z niej nie korzystałam, ale brzmi nieźle! Taką bym chyba poleciła mojej siostrze – fajna kompromisowa opcja 🙂
Alarm otwartych drzwi
Taki alarm zdecydowanie by nam się przydał! Producenci chwalą się także innymi alarmami, np. zwiększenia temperatury (np. z powodu awarii) lub braku zasilania. Te akurat wydają mi się mniej istotne, przynajmniej w regionach, gdzie przerwy w dostawie prądu są rzadkie.
Funkcja „wakacje”
Podwyższa temperaturę w chłodziarce do kilkunastu stopni, podczas gdy zamrażarka pracuje normalnie. Przydatna opcja, choć w przypadku 2 termostatów myślę, że można ustawić taką temperaturę samodzielnie. Nie będzie miało to wtedy tak przyjemnej nazwy 😉
Funkcja szybkiego chłodzenia
Fajna funkcja, o ile pamięta się o jej włączeniu przed załadowaniem lodówki stosem produktów. Ja zapomnę 🙂
Funkcja szybkiego mrożenia
Warto jej użyć, gdy planujemy mrozić większe zapasy. Wydaje mi się istotniejsza niż szybkie chłodzenie. Więcej szkody może wywołać zbyt wysoka temperatura w zamrażarce niż w chłodziarce.
Antybakteryjna powłoka
Zwykle srebrna. Nie bardzo wiem, co myśleć o tej funkcji. Nie znam się na chemii, więc pozostaje mi wierzyć, że taka powłoka faktycznie działa tak, jak deklaruje producent. Choć obawiam się, że większe znaczenie ma regularne mycie lodówki 🙂
Powłoka przeciw śladom palców
Nie wpadłabym na to, jaka jest ważna, gdyby koleżanka się nią nie zachwyciła. To była jedna z głównych zalet jej lodówki, na jaką zwróciła uwagę! Moja lodówka jest typowa, biała, więc odciski paluszków nie są na niej specjalnie widoczne (żebyście za to widzieli mój telewizor!). Jeśli wybieracie kolor typu INOX i do tego macie dzieci, to taka powłoka na pewno Wam się przyda.
Oświetlenie LED
Ten rodzaj oświetlenia to chyba już standard. Moim zdaniem, nie ma się czym podniecać 😉 Producenci zachwalają 30-krotnie dłuższą żywotność żarówek LED. Zwykła żarówka wytrzymuje kilka lat, pewnie dłużej niż niejedna lodówka z oświetleniem LED 😉 Moja obecna lodówka ma zwykłe „światełko” na samej górze chłodziarki i wystarczająco wszystko oświetla. Nie przemawiają do mnie zatem hasła o doskonałym, trójwymiarowym oświetleniu 🙂
Dotykowy panel sterowania
Rozumiem przydatność panelu sterowania. Skoro mamy teraz taką ilość funkcji, jakoś trzeba nimi zarządzać. Tylko czemu wszyscy producenci uparli się na ten śliczny, delikatny, prawie smartfonowy panel? Mi się marzą przyciski i pokrętła 😉 Żebym nie musiała się zastanawiać, czy dosyć mocno nacisnęłam, a może nie tym palcem, a może za długo? No i ta „dotykowość” martwi mnie pod kątem awaryjności. Ale jedno trzeba przyznać – zewnętrzny panel musi być ładny, a dzięki temu, że jest na zewnątrz nie tracimy zimna (czyli energii) na ustawianie parametrów.
Blokada rodzicielska
Ta funkcja mnie naprawdę rozbawiła 🙂 Bo o czym pomyślałam w pierwszej chwili? Oczywiście o grubym łańcuchu z kłódką opasającym lodówkę 😉 Kolejna myśl – wspaniale! Od tygodnia mój młodszy syn (nie ma jeszcze 1,5 roku) otwiera mi regularnie zamrażarkę, bezskutecznie na razie siłując się z chłodziarką. O przedszkolaku nawet nie wspominam. Jeśli wizja zakluczonej lodówki Was podekscytowała, to mam złą wiadomość. Blokada rodzicielska blokuje owszem, ale sterowanie elektroniczne na panelu umieszczonym gdzieś na wysokości 1,5 metra przynajmniej 🙂 W przypadku moich głodomorów – bez sensu 🙂
Diagnoza przez smartfona
Trudno znaleźć bardziej dziwaczną funkcję 🙂 Promowana jest w ten sposób, że zamiast wzywać technika i płacić za jego wizytę, możemy zdiagnozować ewentualne drobne problemy poprzez smartfona (przykładając go do głośnika na lodówce i łącząc się z infolinią). O ile łatwiej byłoby, gdyby wyświetlacz lodówki podawał kod błędu, który można wpisać online, zapytać konsultanta albo po prostu sprawdzić w instrukcji? To jedna z funkcji, która ma omamić klienta – mnie irytuje i zniechęca do marek, które ja oferują.
Dyktafon
Przepraszam, odwołuję to, co napisałam wyżej 😉 To jest bardziej dziwaczna funkcja 😉 Grupą docelową są moim zdaniem matki wyśpiewujące swoim pociechom listę zadań do zrobienia po powrocie ze szkoły 🙂 Kreatywne, ale jednak niszowe 🙂
Tym jakże pozytywnym akcentem kończę na dziś. Liczę na to, że choć część Waszych dylematów udało mi się rozwiązać. Piszcie, jeśli macie własne spostrzeżenia!
W czym dotykowy panel sterowania jest lepszy od „przycisków i pokręteł”? W utrzymaniu go w czystości.
Za to gorszy dla niewidomych, bo taki jeden z drugim może mieć niezły problem z włączeniem czegokolwiek. Tu z kolei dyktafon może być o tyle niezły, że na ślepo łatwiej nagrać niż brailem pisać na folii i przykleić na drzwi lodówki.
Ostatnio kupiliśmy lodówkę właśnie z semi dotykowymi przyciskami, a że jesteśmy oboje z żoną niewidomi musieliśmy trochę ulepszyć sprzęt przez naklejenie mini karteczek w brailu z odpowiednimi napisami. Na szczęście to nie jest full dotyk tylko ukryte mini przyciski pod membraną czy jak to tam zwać więc możemy macać do upojenia, a gdy znajdziemy napis, wtedy mocniej paluchem i działa. Dodatkowo urządzenie, które mamy wydaje cichy dźwięk po każdym wciśnięciu dowolnego przycisku więc wiadomo, że stało się. Ponoć większość modeli Samsunga tak ma.