Czarnogóra Sveti Stefan

Czarnogóra w 7 dni – pełen plan podróży z dziećmi w wieku szkolnym

utworzone przez | 10 września 2024 | 0 komentarzy

Oto szczegółowa rozpiska naszego tygodniowego pobytu w Czarnogórze w połowie maja 2024 roku. Jechaliśmy w 2 rodziny 2+2, dzieci w wieku 7, 9, 11 i 11 lat. Lecieliśmy samolotem z Gdańska, a na miejscu wypożyczyliśmy samochody. Mieliśmy 2 bazy: pod Zabljakiem w górach Durmitor oraz w Petrovacu na Riwierze Budvańskiej. Uprzedzam, że plan podróży mieliśmy dość intensywny 🙂

Dzień 0

Wtorek, 14.05.2024

Wylot z Gdańska linią Ryanair o 15:30. Na lotnisku w Podgoricy wylądowaliśmy o 17:45. Od razu skorzystaliśmy z lotniskowego WiFi, żeby mieć kontakt ze światem.

Poszliśmy prosto do kiosku (na lotnisku są takie 2), w którym kupiliśmy kartę telefoniczną z ofertą dla turystów. W tym roku są dostępne tylko 2 opcje: 15 euro za 15 dni i 500 GB transferu oraz 30 euro za 30 dni i TB transferu. Przy pobycie tygodniowym w grę wchodzi tylko pierwsza opcja. Zdecydowaliśmy się na 1 kartę na rodzinę, ponieważ taka ilość danych spokojnie wystarczyła, aby udostępnić internet drugiej osobie (dzieciom też, ale z rzadka ;)). Pamiętajcie jednak, że w przypadku rozdzielenia się, ta druga osoba traci zasięg 😉 .

Kierowcy równolegle wyszli przed terminal szukać przedstawiciela wypożyczalni samochodów. Auta mieliśmy zarezerwowane przez discovercars.com. O samej wypożyczalni napiszę w osobnym poście. Okazało się, że wszystkie formalności załatwiane były na kolanie, oprócz nas było tam co najmniej kilka innych osób korzystających z usług wypożyczalni. W formularzu zaznaczyliśmy, że planujemy wyjechać za granicę (do Chorwacji), co kosztowało nas dodatkowo 50 euro. Po załatwieniu formalności udaliśmy się na parking odebrać samochody.

Po wyjeździe z lotniska zatrzymaliśmy się jeszcze na obrzeżach Podgoricy w centrum handlowym, w którym mieścił się duży supermarket (NAS DISKONT). Zrobiliśmy zakupy na kolację i śniadanie. Ze sklepu pojechaliśmy już prosto do Zablijaka. Po drodze zapadł zmierzch i zaczęło padać. Choć jechaliśmy główną trasą, czekało na nas sporo zakrętów. Podróż nie była zbyt długa, ale męcząca ze względu na pogodę i porę. Na miejscu byliśmy ok 21. Zatrzymaliśmy się na 2 noce w wiosce pod Zabijakiem – Motički Gaj. To dobra baza wypadowa w Durmitor i nad Czarne Jezioro, jednak dotarcie do Zabljaka wymagało już samochodu.

Dzień 1

Środa, 15.05.2024

18 800 kroków

Durmitor: Crno Jezero / Zabljak / trasa widokowa P14

Rano wybraliśmy się na pieszą wycieczkę nad Czarne Jezioro. Ponieważ mieszkaliśmy blisko alternatywnej trasy, zdecydowaliśmy się właśnie na nią. Początkowo poszliśmy skrótem przez las. Ścieżka okazała się nieco stroma, dzika i śliska po deszczu, ale dzieci miały radochę. Buty górskie zdecydowanie się przydały. W pewnym momencie dotarliśmy do ścieżki spacerowej, która doprowadziła nas prosto nad Czarne Jezioro. W połowie maja było tam praktycznie pusto. Zrobiliśmy postój na posiłek i zdjęcia. Następnie wyszliśmy główną bramą, która jest oficjalnym wejściem do parku, i prostą asfaltową drogą, a następnie chodnikiem skierowaliśmy się do centrum Zabljaka. Cała trasa zajęła nam 3 godziny, było to ok 5,5 km, częściowo pod górę. Muszę przyznać, że ta popularna trasa przez główną bramę okazała się dość nudna, cieszę się, że nad jezioro dotarliśmy bardziej dziką, górską ścieżką.

W Zabljaku zjedliśmy obiad w restauracji Restaurant Or’O, a następnie rozdzieliliśmy się. Dziewczyny z dziećmi robiły zakupy spożywcze w pobliskim Voli, a kierowcy poszli na piechotę po samochody do naszych domków. Było to kolejne 3,5 km, więc dzieci nie czuły się na siłach dalej iść.

trasa nad Czarne Jezioro

Po powrocie do domków i krótkim odpoczynku po godz. 15 ruszyliśmy tym razem w trasę samochodową po najpopularniejszej drodze Durmitoru: P14. Nasza trasa miała 90 km i zajęła nam 3,5 godziny z licznymi przystankami na zdjęcia.

Planując wycieczkę samochodem trasą P14 w maju mieliśmy świadomość, że może być ona zamknięta ze względu na zalegający śnieg. W 2024 roku jednak zima była na tyle słaba, że trasa była całkowicie przejezdna już na początku maja. Zdarzały się jednak lata, gdy przejazd był możliwy dopiero w połowie czerwca.

Nie będę pisać o widokach na trasie P14, bo już zapewne czytaliście i słyszeliście nie raz, że są obłędne 😉 . W połowie maja trasa była dość pusta, choć w każdym punkcie widokowym stało obok nas co najmniej jedno auto.

W tym miejscu odbiliśmy z trasy P14 na zachód, żeby uatrakcyjnić trasę, przejeżdżając wzdłuż jeziora Pivsko. Po drodze minęliśmy kilka wykutych w skale tuneli i punkty widokowe na jezioro. Na tym odcinku trasy zakrętów-patelni było chyba jeszcze więcej niż na P14, jednak zdecydowanie warto było tędy przejechać. W okolicy mostu nad jeziorem dotarliśmy do początku (lub końca ;)) trasy P14 i już pełną trasą wróciliśmy do Motickiego Gaju.

Durmitor trasa P14

Dzień 2

Czwartek, 16.05.2024

10 000 kroków

Most Durdevica i kanion Tary / monastyr Ostrog / Petrovac na Moru

Rano wymeldowaliśmy się z domków i pojechaliśmy samochodami na most Durdevica nad rzeką Tarą, co zajęło nam ok 30 minut. Zatrzymaliśmy auta tuż za mostem obok kawiarni Caffe Tara. Ma ona bardzo specyficzny klimat, przynajmniej w maju oprócz nas byli tam sami lokalsi. Widok jest cudowny, a kawa – zaskakująco smaczna. Przespacerowaliśmy się po moście. Trzeba na nim uważać, bo wzdłuż mostu prowadzi uczęszczana droga, a chodnik jest super wąski. Za to sam most, a szczególnie kanion rzeki naprawdę warto zobaczyć.

Planowaliśmy jechać do Petrovaca widokową trasą P4 wzdłuż rzeki przez Majkovac, jednak okazała się częściowo zamknięta. Zdecydowaliśmy się zatem tylko podjechać do jednego z punktów nad rzeką. Trafiliśmy co prawda na lekki deszcz, ale to nie przeszkodziło nam zachwycać się wyjątkowym kolorem wody.

W związku ze zmianą trasy, postanowiliśmy po drodze zahaczyć o Monastyr Ostrog. Naczytałam się sporo na temat jego bardzo religijnego charakteru, licznych pielgrzymek i tłumów „zwykłych” turystów, a przede wszystkim mrożącej krew w żyłach drogi pełnej zakrętów 😉 . Dlatego nie byłam przekonana do tej wizyty. Jednak nasi kierowcy uznali, że nie takie zakręty przeżyli już w Durmitorze i kolejne są im niestraszne. Okazało się, że o tej porze roku na drodze jest mało samochodów, a do wejścia do klasztoru nie ma żadnych kolejek. Przyznam jednak, że miejsce nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Warto było go zobaczyć, jednak w szczycie sezonu zdecydowanie zostawiłabym monastyr wyznawcom Prawosławia, którzy odwiedzają go jako pielgrzymi.

Do Patrovaca na Moru dotarliśmy przed 18. Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po miasteczku.

W maju Petrovac to bardzo przyjemne miejsce. Z jednej strony już w pełni przygotowane do sezonu, otwarte były wszystkie restauracje, a z drugiej – nie było tłumów, na plaży bywały nawet pustki.

Temperatura wody okazała się cieplejsza niż się spodziewałam, bo podczas naszego pobytu przekroczyła 19 stopni. Nie lubię zimna, a jednak bez problemu w niej pływałam, choć niezbyt długo. Moje dzieci również się kąpały. Woda wydawała się bardzo czysta. Plaża w Petrovacu jest kamienista, więc warto korzystać ze specjalnych butów. Jednocześnie sporo jest na niej drobnych kamieni, które wpadają do tych butów.

Zatrzymaliśmy się w apartamentach tuż przy deptaku i plaży. Tego konkretnego miejsca nie mogę polecić, ale sama lokalizacja była świetna. Z okna widziałam dzieci bawiące się na plaży.

Samochód zatrzymaliśmy na miejskim parkingu naprzeciwko supermarketu Voli. Kosztował 7 euro za dobę. Zapłaciliśmy z góry za 5 dni i dostaliśmy kartę, która otwierała nam wjazd. W maju było na nim sporo wolnych miejsc, choć podejrzewam, że w szczycie sezonu mógłby to być kłopot.

Dzień 3

Piątek, 17.05.2024

17 000 kroków

Dubrownik w Chorwacji

Tak, jak pisałam wcześniej, wyjazd do Chorwacji wymagał zgody firmy wynajmującej auta i uiszczenia opłaty 50 euro za samochód. Z Petrovaca wyjechaliśmy o 8:15, w Dubrowniku byliśmy przed 12. Skorzystaliśmy z przeprawy promowej przez Zatokę Kotorską. W jedną stronę to koszt 5 euro za samochód osobowy. Bilety kupuje się w budce obok. Przejazd przez granicę był całkiem sprawny, sprawdzanie dokumentów na wyjeździe z Czarnogóry i na wjeździe do Chorwacji zajęło nam około 20 minut. Podobno w sezonie kolejki bywają bardzo długie.

Samochód zaparkowaliśmy na zarezerwowanym wcześniej przez stronę internetową parkingu: Dubrovnik Daily Parking. Mogę go zdecydowanie polecić ze względu na bardzo czytelny i sprawny sposób rezerwacji oraz przygotowania miejsca parkingowego. Potwierdzenie rezerwacji i wszystkie dokładne informacje dostałam na maila. Zapłaciliśmy 45 euro za cały dzień postoju 2 samochodów (cena promocyjna na 2 auta stojące jeden za drugim, idealna opcja w naszej sytuacji, kiedy podróżowaliśmy w 2 rodziny). Do bramy Starego Miasta idzie się niecałe 10 minut. Niestety powrót wymaga wspinania się po schodach (choć jest też chyba opcja przejścia ulicą).

Piątek, 17. maja wybrałam jako dzień, gdy tłumy w Dubrowniku miały być stosunkowo małe – tego dnia nie przypływał do portu żaden większy wycieczkowiec. Informacja wydawała się trafiona – ludzi było oczywiście sporo, ale zwiedzało się przyjemnie.

Zaczęliśmy od przejścia Starego Miasta, później zdecydowaliśmy się na spacer po murach. Cena była bardzo wysoka, jednak sam spacer i widoki były tego warte. Dla dorosłych kupiliśmy kartę Dubrovnik Pass, która kosztuje 35 euro czyli dokładnie tyle samo, co wejście na mury, a pozwalała jeszcze na zwiedzenie innych obiektów. Niestety my nie mieliśmy już za bardzo czasu ani sił, żeby z tego skorzystać. Zaszliśmy jedynie do Klasztoru Franciszkanów, a w nim do najstarszej nieprzerwanie działającej apteki w Europie.

Przy okazji odradzam kupowanie Dubrovnik Pass w informacji turystycznej. Czekaliśmy długo w kolejce, a okazało się, że obsługa i tak wysyła bilet na maila. Znacznie szybciej i wygodniej było dokonać zakupu online. Dzieciom natomiast kupiliśmy bilety na same mury miejskie, koszt to 15 euro za dziecko.

Zwiedzanie murów zajęło nam ok 1,5 godziny. Następnie skierowaliśmy się do twierdzy Lovrijenac, którą można zwiedzić w ramach biletu na mury. Po drodze zahaczyliśmy o Port Zachodni, gdzie dzieci zachwyciły wielkie fale uderzające o brzeg, tuż przed stolikami restauracji. Zabawa była przednia, a wszystkie dzieci mokre. To zresztą wyjątkowo przyjemne i piękne miejsce. Polecam tam zajść.

Stare Miasto opuściliśmy ok 17:20 – samo zwiedzanie zajęło nam zatem 5 godzin. Z parkingu wyjechaliśmy o 17:40, a o 20:20 byliśmy w Petrovac na Moru.

Dzień 4

Sobota, 18.05.2024

21 800 kroków

Kotor i wycieczka motorówką do Blue Cave

Na wycieczkę do Kotoru ponownie wybrałam dzień, w którym liczba ludzi w mieście miała być mniejsza, a pogoda zapowiadała się bardzo dobrze. Okazało się jednak, że w sobotę, nawet bez dużych wycieczkowców Kotor jest zatłoczony.

Dotarliśmy do Kotoru o 10:40, po godzinie od wyjazdu z Petrovac na Moru. Teraz już wiem, że powinniśmy wyruszyć wcześniej, najpóźniej o 9. Wtedy udałoby nam się zaparkować na parkingu bliżej Starego Miasta. Na szczęście miałam już znalezioną opcję alternatywną – niedrogi Parking Autoboka za 0,60 euro za godzinę.

Już w drodze na Stare Miasto zaproponowano nam wycieczkę łodzią motorową do Niebieskiej Jaskini. Bardzo nie lubię takiego nagabywania, ale i tak planowaliśmy tę atrakcję, więc zaryzykowaliśmy. Cena była standardowa, porównałam ją z tymi, które wcześniej analizowałam online. Po nieznacznych negocjacjach zapłaciliśmy 130 euro za rodzinę 2+2. Choć nie jestem fanką intensywnych wrażeń, muszę przyznać, że wycieczka bardzo mi się podobała. Poza najmłodszą, 7-letnią uczestniczką, dzieci były zachwycone. Moi chłopcy wspominają ją jako najlepszy punkt całych wakacji w Czarnogórze.

Pierwszym postojem podczas wycieczki była wyspa Matki Boskiej na Skale, niestety bardzo zatłoczona, ale i tak całkiem malownicza, z widokiem na miasteczko Perast. Następnie z dużą prędkością przepłynęliśmy całą Bokę Kotorską. Gdy wypłynęliśmy na pełne morze zrobiło się znacznie chłodniej, dlatego zachęcam, żeby wziąć ze sobą dodatkowe okrycie, nawet w ciepły dzień. Minęliśmy Herceg Novi, twierdzę na chorwackim wybrzeżu oraz wyspę Manula, dawne więzienie. Przed dotarciem do Blue Cave wpłynęliśmy jeszcze do jednej z dawnych baz łodzi podwodnych, co było ciekawą dodatkową atrakcją. Niebieska Jaskinia sama w sobie nie zrobiła nadzwyczajnego wrażenia, szczególnie, że oprócz nas wpłynęło tam już kilka innych łódek. Po wypłynięciu z niej oddaliliśmy się nieco i blisko skał mieliśmy możliwość zejść prosto z motorówki i popływać. Jedyni odważni do zanurzenia okazali się moi synowie, 9- i 11-letni 😉 Woda była zimna, ale dali radę. Radochę mieli wielką 😉 . Stamtąd wróciliśmy już prosto do Kotoru. Po drodze wszystkie dzieci miały okazję samodzielnie sterować motorówką. Dzieci były zachwycone, dorośli nieco przerażeni 😉 . Wycieczka faktycznie trwała 3 godziny, przejażdżka motorówką robiła wrażenie, i na młodszych i na starszych, a przystanki i widoki były urozmaicone. Zdecydowanie polecam tę atrakcję, choć warto mieć świadomość, że zajmie ona sporo czasu, który można by poświęcić na spokojne zwiedzanie miasta.

My sami przeszliśmy się po Starym Mieście przez jakieś 30 minut przed wypłynięciem oraz po powrocie. Razem ze zjedzeniem obiadu zajęło nam to 1,5 godziny.

Następnie, ok 16:40 ruszyliśmy w kierunku starej elektrowni wodnej by wspiąć się tzw. Drabiną Kotoru. Na różnych blogach znalazłam informację, że jest to alternatywna droga, którą można się dostać na górną część murów miejskich, aby podziwiać widoki. Obecne ceny wejścia na mury są wysokie, obsługa ponoć niemiła i wchodzi się po kilkuset stopniach. Drabina Kotoru miała być opcją darmową i łatwiejszą. Rzeczywiście trasa była bardzo przyjemna, choć i tak męcząca. Turystów niewielu, za to dużo kóz i klimatyczne ruiny na końcu drogi. Niestety dostanie się na mury zaryzykował tylko jeden śmiałek. Jeśli zależy Wam na podziwianiu widoków z góry na Stare Miasto na tle zatoki, to wybierzcie wersję „oficjalną”, a już na pewno, gdy idziecie z dziećmi. Wejście na mury od strony Drabiny Kotoru byłoby dla nich bardzo niebezpieczne. Gdybyśmy byli bez dzieci, to pewnie wybralibyśmy się jeszcze dalej Drabiną Kotoru, do wyższych punktów widokowych, a tak pozostawały nam tylko widoki, które widzieliśmy po drodze.

Na Stare Miasto wróciliśmy ok godz. 18, a do samochodu wsiedliśmy po 19. Żałuję trochę, że nie przeszliśmy trasy po murach, ale nie żałuję, że wspięliśmy się Drabiną. Gdybyśmy mieli więcej czasu i siły, to na pewno udalibyśmy się autem na jeszcze wyższy punkt widokowy. Jeśli tak jak ja lubicie dużo chodzić, zwiedzać i podziwiać, a jednocześnie planujecie wycieczkę motorówką, to sugerowałabym przyjechać do Kotoru wcześniej, a najlepiej spędzić w okolicy jedną noc, aby na spokojnie wszystko zobaczyć: jednego dnia wdrapać się na mury, drugiego zaplanować wycieczkę Drabiną Kotoru.

Dzień 5

Niedziela, 19.05.2024

16 800 kroków

Petrovac na Moru i okolice

Po kilku dniach intensywnego zwiedzania niedziela była dniem odpoczynku na plaży. Ponieważ ja sama za długo na plaży nie wytrzymuję, to wybrałam się na samotny 50-minutowy spacer w kierunku plaży Lucice. To był spacer spokojną okolicą wzdłuż obiektów sportowych Petrovaca. Wracając, dałam się jednak skusić nowym schodom prowadzącym na klif. Zadbana ścieżka oferowała nawet ławki po drodze. Na szczycie trafiłam na atrakcyjny punkt widokowy i… koniec trasy. Miałam do wyboru albo kontynuować dziką, prawie niewidoczną ścieżką, albo nadłożyć drogi i wrócić tam, skąd przyszłam. Oczywiście wybrałam niewiadomą, a przedzierając się przez chaszcze, powtarzałam sobie, że na szczęście wykupiłam ubezpieczenie 😉 . Jakimś cudem udało mi się dotrzeć do Petrovaca. Po drodze miałam okazję nacieszyć oczy ślicznymi widokami. Nie polecam jednak ostatniego odcinka tej trasy z dziećmi. Cały spacer to jakieś 3,5 km, częściowo pod górę.

Spacer z Petrovac do plaży Lucice

Po południu, kiedy już prowadziłam całą naszą wycieczkę, wybrałam trasę lepiej udokumentowaną na mapach Google 😉 . Prowadziła w przeciwnym kierunku, na plażę Perazica Do, która aktualnie słynie z niedokończonej konstrukcji ogromnego hotelu – szpeci, ale też ciekawi. Atrakcyjna jest sama trasa na tę plażę, która prowadzi szeregiem długich tuneli wydrążonych w skałach. Cały spacer zajął nam ponad godzinę (3,5 km w obie strony).

Spacer z Petrovac na plażę Perazica Do

Dzień 6

Poniedziałek, 20.05.2024

11 800 kroków

Budva i Sveti Stefan

Przez Budvę przejeżdżaliśmy już kilkukrotnie, jadąc do Dubrownika i Kotoru. Ruchliwe ulice, wielkie apartamentowce i trwające budowy nie zrobiły dobrego wrażenia. Postanowiliśmy jednak zwiedzić jej Stare Miasto, skoro nocowaliśmy w odległości zaledwie 15 km.

Spacer po Budvie i na plażę Mogren zajął nam jedynie 1,5 godziny.

Wracając, zajechaliśmy jeszcze w okolice połączonej z lądem wyspy Święty Stefan. Zaparkowaliśmy i w ciągu 40 minut zdążyliśmy zrobić sobie zdjęcia i przejść się w kierunku parku i willi Milocer.

Całe popołudnie spędziliśmy, relaksując się w Petrovacu.

Dzień 7

Wtorek, 21.05.2024

7 000 kroków

Rejs po Jeziorze Szkoderskim i Podgorica

Po wymeldowaniu pojechaliśmy do Virpazar, żeby znaleźć ofertę rejsu łodzią po jeziorze. Miała to być ostatnia nasza atrakcja przed udaniem się na lotnisko. Zaparkowaliśmy na bezpłatnym parkingu. O 10:30 były na nim jeszcze ostatnie wolne miejsca.

Pomimo przeczytania wielu ostrzeżeń, aby nie decydować się na pierwszą ofertę rejsu, zabrakło nam jednak asertywności i zgodziliśmy się na rozmowę w Restauracji Pelikan. Gdy powiedziałam wprost, jakie ceny rejsów są dostępne online, rozmówca (mówiący trochę po polsku) natychmiast obniżył pierwotną cenę (niestety nie pamiętam, ile ostatecznie zapłaciliśmy). Doliczył przy tym bilety wstępu do Parku Narodowego, który tego dnia był dostępny za darmo (było to Święto Narodowe). Łódź miała być kameralna, z kilkoma osobami oprócz nas i wieloma przystankami po drodze. Okazało się, że płynęliśmy w grupie ponad 20-osobowej. Miejscami jezioro było rzeczywiście wyjątkowe, jednak 2-godzinna trasa nie oferowała żadnych przystanków. W efekcie okazała się nudna, szczególnie dla dzieci. Nie udało nam się zaobserwować żadnych ptaków, z których znane jest jezioro. Chłopak kierujący łodzią powiedział zaledwie kilka zdań po angielsku podczas całego rejsu. Większość czasu spędzał na telefonie. Następnym razem wybrałabym wycieczkę z innym przewoźnikiem, ponieważ mimo wszystko warto było zobaczyć dywany lilii wodnych na jeziorze. Jeśli wybierajcie się w taki rejs, dowiedzcie się koniecznie, co zobaczycie po drodze i jaką dokładnie łodzią będziecie płynąć. Można trafić jeszcze gorzej niż my na dużą łódź wycieczkową 😉 .

Po zakończeniu rejsu udaliśmy się prosto do Podgoricy, gdzie zwiedziliśmy nową, ociekającą złotem 😉 cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego.

Na lotnisku byliśmy o godzinie 16. Na parkingu zostawiliśmy samochód. Wylecieliśmy ok 18:20, a dolecieliśmy do Gdańska ok 20:30.

Podsumowanie podróży po Czarnogórze

Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej podróży. Była intensywna, więc momentami męcząca, ale znalazł się też czas na relaks (dla których, którzy go potrzebowali 😉 ). Te kilka rzeczy, które bym zmieniła, opisałam w treści. Większość to były jednak bardzo dobre decyzje. Najlepszą na pewno był wybór maja jako terminu podróży. Nigdy jednak nie możemy mieć pewności, że pogoda nam dopisze.

Dziękuję, że wpadłeś. Podobało Ci się?

Mam nadzieję, że mój artykuł okazał się przydatny i pomogłam Ci w dokonaniu jak najlepszego wyboru sprzętu AGD. Jeśli tak, będzie mi miło, gdy postawisz mi wirtualną kawę na stronie buycoffee.to/dociekliwa 🙂 Uwielbiam kawę, co pewnie wiesz z moich artykułów o ekspresach 😉
Z góry dziękuję!
Ola

Postaw mi kawę na buycoffee.to

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj o mnie…