Test kosiarki akumulatorowej Kärcher 36-40 – opinie użytkownika

utworzone przez | 30 października 2020 | 0 komentarzy

#płatna współpraca #Kärcher

Kontynuujemy serię artykułów na temat akumulatorowych sprzętów ogrodowych marki Kärcher. I ponownie oddaję głos mężowi. Przyznaję się bez bicia: nie koszę, nigdy. Gdybym musiała, założyłabym raczej w ogrodzie dżunglę 😉 . Na szczęście nie muszę. Tym bardziej, że w kolejce czeka jeszcze dwóch młodych entuzjastów ogrodnictwa.

Jeśli jeszcze nie czytaliście, polecam Wam mój pierwszy wpis dotyczący produktów linii bateryjnej sprzętów marki Karcher. Wówczas testowaliśmy akumulatorowe nożyce do żywopłotu. Chyba nie ma drugiego takiego sprzętu, gdzie tak bardzo przeszkadza pałętający się przewód przedłużacza. No chyba że mówimy o kosiarce do trawy. Tutaj swoboda operowania sprzętem wydaje się być równie ważna.

Kabel a może spaliny?

Domyślam się, że brak potrzeby podłączania przewodu jest jednym z głównych czynników, które stoją za popularnością kosiarek spalinowych (poza kryterium mocy urządzenia). Choć muszę powiedzieć, że ze zdziwieniem obserwuję sąsiadów, którzy co rusz odpalają swoje spalinowe maszyny do koszenia niespełna 100-metrowych, przydomowych ogródków. To jak strzelanie z armaty do wróbla. Uruchomienie takiej kosiarki zazwyczaj chwilę trwa, do tego hałasuje i śmierdzi. Uważam, że w takiej sytuacji zdecydowanie lepiej sprawdzają się kosiarki elektryczne. Sam zresztą takiej używałem do tej pory. A jeśli można połączyć atuty kosiarek spalinowych i ich elektrycznych odpowiedników? Kosiarka Kärcher 36V LMO z linii bateryjnej 36-46 próbuje nam udowodnić, że jest to możliwe.

Na początek kilka informacji o akumulatorze

Kosiarka Kärcher LMO 36-40 BATTERY SET posiada slot przeznaczony na baterie z linii 36-46. My używaliśmy akukulatora 36V o pojemności 5Ah. Akumulatory te są wykonane w technologii litowo-jonowej (Li-ion).

Uwaga: W ofercie Kärcher są akumulatory 18V lub 36V oraz o pojemności 2,5Ah oraz 5Ah. Akumulator 36V o pojemności 5Ah to najmocniejsza opcja. Taki akumulator waży 1,5 kg i jest cięższy od odpowiednika 2,5 Ah o 600 gram. O ile w przypadku kosiarki do trawy ciężar akumulatora nie ma większego znaczenia, to jednak kupując większą gamę urządzeń Kärcher, do których będziemy używać wspólny akumulator, można rozważyć jego lżejszy odpowiednik.

Czy należy formować akumulator? Przeglądając opinie o tym urządzeniu natknąłem się na sformułowanie o niezbędnym „formatowaniu akumulatora”. Jeśli wchodzicie w tematykę sprzętów zasilanych akumulatorami, musicie pamiętać o kilku ważnych aspektach. Po pierwsze, właściwym zwrotem jest „formowanie akumulatora”. Po drugie, formowanie akumulatora miało na celu ograniczenie „efektu pamięci” spotykanego w dość starych już dzisiaj akumulatorach niklowo-kadmowych (Ni-Cd). Częściowo podobne zjawisko występuje także w przypadku niektórych akumulatorów niklowo-metalowo-wodorkowych (Ni-MH). Jednak tego typu zmiany nie zachodzą w akumulatorach litowo-jonowych (Li-ion), a zatem formowanie akumulatora nie jest tutaj konieczne, a bywa wręcz szkodliwe.

Główne cechy kosiarki Kärcher 36V LMO

  • pojemny kosz 50 litrów na trawę lub klin do mulczowania,
  • szerokość koszenia: 40 cm,
  • regulacja wysokości koszenia trawy – 5-stopniowa (od 20 mm do 79 mm),
  • akumulator 36V o pojemności 5 Ah,
  • szybka ładowarka 36V,
  • masa: 18,6 kg,
  • kluczyk zabezpieczający przed nieuprawnionym użyciem (przez dzieci).

W sprzedaży dostępny jest także wariant kosiarki z dodatkowym napędem tylnej osi – przydatne w przypadku większych trawników oraz wzniosów.

Jesienne koszenie, czyli pierwsze testy kosiarki na akumulator

Sprzęt do testów trafił do nas późną jesienią. Załapał się jeszcze na ostatnie koszenie naszego trawnika przed zimą. Niestety, nasz trawnik jest obecnie w dość kiepskiej kondycji. Oszczędzanie wody niestety spowodowało znaczne przesuszenie trawy i rozrost chwastów. Jednak co nieco do koszenia jeszcze zostało. Trawa była już wyraźnie w fazie wolniejszego wzrostu, więc spokojnie mogłem zrezygnować z użycia kosza. Wykorzystałem klin do mulczowania trawy, czyli w zasadzie ściętą trawę zostawiłem na trawniku. Ponoć tak jest korzystniej, choć wątpię, czy coś będzie jeszcze w stanie pomóc naszemu trawnikowi 😉 . Obawiam się, że ostatecznie jedyną opcją na jego uratowanie będzie całkowite usunięcie istniejącej trawy i założenie nowego trawnika (na użycie chemii się nie zgadzam). Uświadomiłem sobie opłakany stan mojego trawnika po wizycie u koleżanki, która jest szczęśliwą właścicielką 300-metrowego bujnego trawnika (mimo pory roku). Na szczęście wymagał koszenia 😀 . Test uratowany!

Jeszcze przed uruchomieniem sprzętu zauważyłem kilka przydatnych funkcji. Kosiarka po złożeniu ma niewielkie gabaryty. Rączkę można skrócić i złożyć. Do tego kosiarka jest wyposażona w praktyczny uchwyt do przenoszenia. A zatem przed uruchomieniem musimy wykonać kilka ruchów związanych z rozłożeniem sprzętu. Umieszczamy baterię, wciskamy kluczyk zabezpieczający i tyle! Nie trzeba rozwijać przedłużacza, nie trzeba dolewać paliwa, oleju. Kilka ruchów i sprzęt gotowy do użycia.

Drugie zaskoczenie następuje po uruchomieniu. Przyjemne buczenie elektrycznego silnika nijak się ma do hałasu kosiarek spalinowych. Dźwięk jest przyjemny dla ucha, ale przede wszystkim nie jest uciążliwy zarówno dla operatora kosiarki, jak i domowników czy sąsiadów. Zgodnie ze specyfikacją, emisja hałasu przez kosiarkę wynosi 94dB. Kosiarki spalinowe najczęściej emitują hałas w granicy około 98dB, co wbrew pozorom może być bardzo odczuwalną różnicą. Co dla mnie osobiście ważniejsze, kosiarka jest także cichsza od mojej elektrycznej kosiarki. Choć to prawdopodobnie efekt nowości. Ostrze mojej starej kosiarki ze względu na liczne uszkodzenia nie jest już perfekcyjnie wyważone, przez co cała kosiarka wpada w nieprzyjemne wibracje, które są źródłem dodatkowego hałasu.

Teraz już zostaje samo koszenie. Ze względu na porę roku oraz niewielki rozrost trawy od ostatniego koszenia na moim trawniku, użyłem klina do mulczowania. W tym przypadku trochę nie miałem wyboru, a trochę nie było sensu używać kosza. Jednak mulczowanie może być bardzo korzystne dla naszego trawnika. Więcej na ten temat dowiecie się z poradnika: Co zrobić ze skoszoną trawą?

Kosiarka poradziła sobie bez większych problemów. W pół godziny skosiłem ogród przed domem, jak i za domem. Choć pamiętajmy, że w tym momencie mój trawnik nie był szczególnie wymagający, a wręcz dość zmęczony zbyt suchym latem. Po pół godziny użytkowania i skoszonym trawniku poziom naładowania akumulatora zmniejszył się z 64% do poziomu 43% – użyłem zatem zaledwie około 20% jego pojemności.

To była bułka z masłem. Prawdziwy test miał miejsce, gdy odwiedziłem z kosiarką trawnik mojej koleżanki. 300 metrów ładnej, gęstej trawy. Nieco wilgotnej ze względu na brak słońca w ostatnim czasie. Tutaj również kosiarka poradziła sobie bez problemów. Trawa wyraźnie ścięta, nie pourywana, co w dużej mierze jest zasługą nowego, mało używanego ostrza. Nie czuć spadku mocy na gęstszych kępach trawy. Kosz na trawę jest pojemny (50 litrów), jednak wraz ze stopniowym wypełnianiem, wilgotna trawa się sklejała i miała tendencję do blokowania wlotu do kosza. Ale pamiętajmy, że warunki nie były optymalne i trawa powinna być wyraźnie suchsza do koszenia.

W godzinę uporałem się z całym trawnikiem, włączając w ten czas prace związane z wycinaniem trawy podkaszarką przy rabatkach, wyrzucaniem trawy do worka, itp. Na to koszenie przygotowałem w pełni naładowany akumulator. W ciągu tej godziny, przy intensywnym koszeniu 300-metrowego trawnika poziom zużycia baterii spadł do 37%. Można więc założyć, że naładowany akumulator powinien spokojnie wystarczyć do koszenia trawnika o powierzchni około 500m². Jest to zgodne z deklaracjami producenta, tj. wydajność na poziomie 550m² oraz czas ciągłej pracy 30 minut.

Zalety kosiarki do trawy Kärcher 36V LMO:

  • Urządzenie zasilane akumulatorowo – akumulatorem 36V o pojemności 5Ah; akumulator litowo-jonowy, nie wymagający formowania, bez efektu pamięci;
  • Akumulator posiada ekran LCD na którym wskazuje stan baterii w %, a także przy włączonym urządzeniu wskazuje pozostały czas pracy w minutach;
  • Cicha praca – szczególnie w zestawieniu z kosiarkami spalinowymi;
  • Dobrze radzi sobie z trawą na krawędzi trawnika;
  • Łatwa regulacja wysokości cięcia;
  • Wygodne w użytkowaniu – możliwość złożenia i uchwyt do przenoszenia;
  • Dobre wykonanie, spasowanie elementów, ładny design.

Wady kosiarki do trawy Kärcher 36V LMO:

  • Jedyna drobna uwaga, jaka przychodzi mi do głowy, to fakt zaklejania się trawy przy wejściu do kosza, co prawie na pewno miało związek z jej wilgocią.

Podsumowanie

Kosiarka Kärcher 36V LMO to sprzęt dobrze przemyślany: wygodny do przechowywania, posiada zabezpieczenia przed nieuprawnionym użyciem, sposób pracy i efektywność sprzętu jest na wysokim poziomie. Akumulator posiada moc i pojemność pozwalającą na skoszenie dość dużego trawnika. A to wszystko bez przedłużacza, bez paliwa, bez oleju, bez hałasu, bez spalin. Szybko, przyjemnie i skutecznie – kosiarki spalinowe przechodzą do lamusa!

Więcej szczegółów na temat testowanej przeze mnie kosiarki znajdziecie na stronie producenta.

Cena kosiarki akumulatorowej Kärcher 36-40 (zestaw z baterią): ok 2190 zł (sprawdź aktualną cenę).

Cena kosiarki akumulatorowej Kärcher 36-40 (zestaw bez baterii): ok 1680 zł (sprawdź aktualną cenę).

Akumulatorową kosiarkę Kärcher 36-60 oceniam na 5 gwiazdek

Wpis powstał w ramach płatnej współpracy z marką Kärcher

Dziękuję, że wpadłeś. Podobało Ci się?

Mam nadzieję, że mój artykuł okazał się przydatny i pomogłam Ci w dokonaniu jak najlepszego wyboru sprzętu AGD. Jeśli tak, będzie mi miło, gdy postawisz mi wirtualną kawę na stronie buycoffee.to/dociekliwa 🙂 Uwielbiam kawę, co pewnie wiesz z moich artykułów o ekspresach 😉
Z góry dziękuję!
Ola

Postaw mi kawę na buycoffee.to

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj o mnie…