Suszarka do ubrań – czy i jak zmieniła moje życie? 😉

utworzone przez | 5 kwietnia 2020 | 1 komentarz

Kupiłam elektryczną suszarkę w desperacji, totalnie załamana ilością ciuchów wiszących nieustannie w naszym salonie. To będzie krótki post, tylko po to, aby podsumować Wam, czy było warto 🙂 .

Czy mam mniej pracy?

Wydawało mi się, że to będzie zauważalna zmiana na lepsze, ale muszę przyznać, że tej pracy wcale nie ma aż tak dużo mniej. Dlaczego? Bo zamiast rozwieszania prania muszę:

  • Po każdym suszeniu wyczyścić 2 filtry – niby nic, ale zajmuje jednak chwilę.
  • Po kilkudziesięciu suszeniach trzeba wyczyścić jeszcze okolice kondensatora.
  • Kiedy suszę zróżnicowany wsad (czyli bardzo często), część ubrań nie jest dosuszona, gdy reszta jest już bardzo sucha. Teoretycznie mogłabym ustawić silniejsze suszenie, ale nie chcę, aby większość prania została przy okazji przesuszona. Dlatego w przypadku na przykład dziecięcych ciuchów po każdym suszeniu zostają mi niedosuszone gumki w dresach chłopaków, które rozwieszam dla dosuszenia.
  • Zdarza się, że wsad z innych powodów nie jest wystarczająco dosuszony (np. wprowadziłam złe ustawienia), wtedy zamiast wyjmować rzeczy, ustawiam dodatkowe suszenie.
  • Po praniu zwykle czeka mnie dodatkowe segregowanie. Wiele ubrań oznaczono, że nie nadają się do mechanicznego suszenia. Oczywiście nie zamierzam się do końca stosować do tego zakazu. Mimo wszystko nie wstawiam do suszenia ulubionych lub najnowszych ubrań. Tym bardziej, że zauważyłam, że minimalnie się kurczą. To oznacza także, że niewielką część ubrań muszę rozwiesić.

A jednak suszarka wybitnie ułatwia mi życie. W jaki sposób?

  • Nie muszę się martwić:
    • że chłopakom zabraknie bielizny na następny dzień,
    • że ubrudziła się kurtka, która jest koniecznie potrzebna,
    • że młodszy syn zmoczył łóżko 2 dni z rzędu i nie będzie miał w czym spać.
  • Nie muszę organizować dnia prania codziennie, wystarczy mobilizacja 2 razy w tygodniu, oznacza to oczywiście bieganie do pralki i suszarki nawet kilkanaście razy i poskładanie jednego dnia dziesiątek ubrań, ale wtedy mam spokój na kilka kolejnych dni.
  • Nie muszę wprowadzać specjalnego algorytmu, który pozwoli powiesić o 30% więcej prania na tej samej suszarce (choć, przyznaję, byłam w tym mistrzynią 😉 ).
  • Suszarka czasem znika z dużego pokoju 😉 Skłamałabym mówiąc, że zniknęła zupełnie, co więcej stoi częściej niż jest schowana, bo tak jak pisałam nie wszystko suszę w suszarce i nie wszystko wyjmuję z niej dosuszone. Mimo wszystko są dni, kiedy składam ją i chowam, mogę wtedy zaprosić gości 😀
  • To, co dosuszam na stojącej suszarce schnie znacznie szybciej, ponieważ nie jest ona przeładowana.
  • Mamy w końcu miękkie ręczniki 😉

Kluczową zaletą suszarki bębnowej jest jednak dla mnie poczucie, że ogarniam. Najwyraźniej mocno obniżyła mi się poprzeczka, bo to dla mnie synonim szczęścia 😀

Dziękuję, że wpadłeś. Podobało Ci się?

Mam nadzieję, że mój artykuł okazał się przydatny i pomogłam Ci w dokonaniu jak najlepszego wyboru sprzętu AGD. Jeśli tak, będzie mi miło, gdy postawisz mi wirtualną kawę na stronie buycoffee.to/dociekliwa 🙂 Uwielbiam kawę, co pewnie wiesz z moich artykułów o ekspresach 😉
Z góry dziękuję!
Ola

Postaw mi kawę na buycoffee.to

1 komentarz

  1. Aśś

    Nie mam dzieci, dlatego może mam trochę inne spojrzenie na suszenie. Akurat u nas wszystko jest dosuszone, nawet jeśli susze jeansy z ciuchami z siłowni. I na szczęście pozbyłam się całkowicie suszarki. Może też dlatego, że w sumie nie mam w szafie ubrań, które nie nadają się do suszenia, a jeśli już mam to jest ich dosłownie garstka. Nie cierpię rozwieszać mokrego prania, zawsze mam wówczas zimne dłonie, a tak wyjmuje jeszcze cieplutkie pranie, miękkie ręczniki i skarpetki. Mam specjalnie dwa kosza na wysuszone ubrania i rzeczy. Każdy kosz do innej szafy, tak abym nie musiała ich rozdzielać podczas chowania.

    Odpowiedz

Odpowiedz Aśś Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj o mnie…